To mi przypomina sytuację opisaną przez Wańkowicza... Będąc w piątek w gościnie u greko-katolickiego księdza, zauważył ze zdumieniem królującego na stole pieczonego prosiaka. Przed poczęstunkiem duchowny wstał, pobłogosławił pieczeń słowami "Chrzczę Cię karaś"*, po czym towarzystwo zabrało się do jedzenia.
*formułka była wierszowana, nie pamiętam jednakowoż jej dokładnie.
To mi przypomina sytuację opisaną przez Wańkowicza... Będąc w piątek w gościnie u greko-katolickiego księdza, zauważył ze zdumieniem królującego na stole pieczonego prosiaka. Przed poczęstunkiem duchowny wstał, pobłogosławił pieczeń słowami "Chrzczę Cię karaś"*, po czym towarzystwo zabrało się do jedzenia.
OdpowiedzUsuń*formułka była wierszowana, nie pamiętam jednakowoż jej dokładnie.
Cud najprawdziwszy!
Usuń